Cadillac Piłsudskiego przetrwał wojnę i PRL. Teraz pojedzie podczas Święta Niepodległości
Zawieruchę wojenną spędził w Rumunii, skąd wrócił dopiero w 1946 roku. - Samochód przejęły ówczesne władze. Kto go używał, co się z nim wtedy działo - tego dokładnie nie wiemy - mówi Janusz Kowalski z Naczelnej Organizacji Technicznej, do której obecnie należy auto.
Wiadomo natomiast, że był to najgorszy okres w historii luksusowego samochodu. Rozkradziono większość części, wymontowano silnik, zniszczono tapicerkę. Ślady po pociskach świadczą o tym, że ktoś - najprawdopodobniej funkcjonariusze UB - testował również wytrzymałość kuloodpornych szyb. - Pod koniec lat 50. limuzyna znalazła się na wrakowisku. Na szczęście wypatrzył ją tam ktoś, kto zdawał sobie sprawę, z jakim pojazdem ma do czynienia i samochód trafił do zbiorów Muzeum Techniki i Przemysłu NOT - opowiada Janusz Kowalski.
Dwa lata temu, kiedy muzeum zmagało się z problemami finansowymi i było zmuszone zlikwidować m.in. oddział motoryzacji, cadillac marszałka ponownie znalazł się w centrum zainteresowania. - Bardziej niż pojazd zdatny do użytku przypominał wrak. Miał zbite szyby, urwane lusterka, brakowało ogumienia itd. Historią samochodu, jego losami, udało się jednak zainteresować kancelarię prezydenta, która zgodziła się objąć patronat nad jego rewitalizacją - mówi Kowalski.
W marcu 2013 roku podpisano list intencyjny dotyczący powołania społecznego zespołu specjalistów dla opracowania inwentaryzacji oraz wstępnej dokumentacji konserwatorskiej odbudowy zabytkowego auta. Finansowania projektu podjęła się Fundacja PZU (Fundacja nie chce podać kosztów restauracji, ale szacuje się je na kilkaset tysięcy złotych), a jego realizacji wyłoniona w konkursie firma Classic Cars z Poznania. Samochód przetransportowano na lawecie z Warszawy do poznańskiego warsztatu.