Money.plMotoryzacjaWiadomościPublikacje

Volkswagen XL1 - zaglądamy w przyszłość

2015-05-19 11:11

Volkswagen XL1 - zaglądamy w przyszłość

Zazwyczaj produkcyjne wersje samochodów koncepcyjnych są ugrzecznione, wszystkie niestandardowe elementy są zastąpione konwencjonalnymi rozwiązaniami, zaś eksperymenty stylistyczne wygładzone do minimum. Dlaczego? Księgowi uważają, że nikt tego nie kupi, zaś koszt produkcji wiernego projektu koncepcyjnego byłby za wysoki. Liczy się po prostu kasa i przewidywane profity. Co innego, gdy projekt od założenia i wstępnego planu, po wyjazd z fabryki ma być ekscentryczny, niespotykany i nieco oderwany od rzeczywistości. Rzeczywistości, którą inżynierowie chcą tworzyć od nowa wg. własnych zasad.

W przypadku Volkswagena XL1 zasada i cel był jeden - najoszczędniejsze produkcyjne auto na świecie, które spali magiczne 0,9 l/100km. Koszty są bez znaczenia, księgowi zostali wysłani na zieloną trawkę, zaś styliści, inżynierowie i fizycy mają pracować w pełnej symbiozie. Nikt nie chciał kolejnego Golfa czy Polo, które wyposażono w niewielki silnik, wypruto wszystkie wnętrzności i wrzucono na tor testowy, gdzie w idealnych warunkach założony wynik pewnie byłby jakimś cudem osiągnięty. Co z tego, skoro potem nikt normalny by tego nie osiągnął w normalnych warunkach. Auto miało być lekkie, aerodynamiczne i oszczędne, ale w takim stopniu, aby każdy kierowca mógł przy niewielkim wysiłku zobaczyć na ekranie komputera wynik - 0,9 l/100km. Czy się udało? Oj tak.

Stylistycznie idealny?

Zapewne w tej chwili większość Czytelników oburzy się. "Stylistycznie idealny? Wolne żarty!" Jeśli oceniamy Volkswagena XL1 przez pryzmat piękna, stylistyce z pewnością daleko do ideału. Nie mamy tu finezyjnych rozwiązań, pięknych przetłoczeń czy zachwycających zabiegów, od których trudno oderwać wzrok. No może ta ostatnia cecha działa, gdyż od XL1 naprawdę trudno oderwać wzrok, ale to tylko dlatego, że auto nie jest podobne do żadnego oferowanego na rynku pojazdu. W sumie wygląd tego auta w ogóle nie pasuje do innych przedstawicieli tego gatunku. Owszem, mamy tu drzwi i cztery koła, choć nawet tak proste elementy zostały zaprojektowane od nowa. Drzwi się unoszą do góry, tylne koła są skryte pod specjalną pokrywą, a wszystko po to, aby poprawić aerodynamikę. I właśnie w tym aspekcie auto jest stylistycznie idealne. Brak jakichkolwiek zbędnych elementów sprawia, że opór powietrza to zaledwie 0,189, a to bardzo ważne, jeśli chcemy ograniczyć zużycie paliwa.

Spokojne i oszczędne wnętrze

Oszczędności znajdziemy również we wnętrzu. Po zajęciu miejsca widzimy kierownicę i drążek zmiany biegów. Dziwne? Trochę tak, gdyż po nieco abstrakcyjnym nadwoziu, we wnętrzu można spodziewać się równie nietypowych rozwiązań. Wszystko jest dość klasyczne i stonowane, choć jak się rozejrzymy zobaczymy wiele nowoczesnych rozwiązań. Po pierwsze - brak lusterek. Zamiast nich mamy specjalne ekrany, które pokazują obraz z zewnętrznych kamer. Nie jest to kaprys projektanta, tylko rozwiązanie podyktowane aerodynamiką, na punkcie której inżynierowie mieli prawdziwego bzika. Bardzo nietypowo wyglądają fotele, które zostały odpowiednio wyprofilowane. Nie ma tu wielu mechanizmów regulacji ani gadżetów, a wszystko dlatego, aby ostateczna masa pojazdu była jak najniższa.

Narzędzia do oszczędzania

Wróćmy do nadwozia. Co prawda stylistyka nie każdemu musi się podobać, ale projektanci nie chcieli zachwycać przechodniów ani wygrywać konkursów piękności, tylko stworzyć auto o jak najbardziej aerodynamicznej budowie. Nie chodzi jednak o niesamowite osiągi, prędkości rzędu 400 km/h czy przyspieszenie wbijające w fotel, a o rekordowe spalanie. Otóż ten niewielki Volkswagen XL1 zdaniem producenta zadowoli się zaledwie 0,9 l/100km emitując do atmosfery 21 g/km CO2. Ekolodzy z pewnością są zachwyceni, ale czy takie wyniki są realne? Okazuje się, że tak, gdyż ten wynik zawdzięczamy silnikom elektrycznym, które na zasilaniu bateryjnym są w stanie zapewnić zasięg ok. 50 km.

Pod aerodynamicznym nadwoziem wykonanym z włókna węglowego wzmocnionego polimerem (CFRP) z oporem powietrza na poziomie 0,189 ukryto również niewielką jednostkę spalinową - dwucylindrowy silnik 0,8 TDI o mocy 48 KM. Oprócz tego skrywa się tam elektryczny motor o mocy 27 KM zasilany bateriami litowo-jonowymi oraz 7-biegowa dwusprzęgłowa skrzynia automatyczna (DSG). Osiągi w takim aucie nie są istotne, ale przyspieszenie od 0 do 100 km/h w czasie 12,7 sekundy oraz prędkość maksymalna na poziomie 160 km/h nie jest złym wynikiem.

Ciężko pokazać to na zdjęciach czy filmie, ale auto jest maleńkie. Rozstaw osi to zaledwie 2224 mm, długość to 3888 mm zaś wysokość to skromne 1153 mm. Auto waży zaledwie 795 kilogramów i posiada zbiornik paliwa o pojemności... 10 litrów. Te parametry są naprawdę imponujące, ale jeszcze lepszy jest fakt, że z takim zbiornikiem paliwa auto jest w stanie przejechać ok. 500 km na zasilaniu mieszanym. Na czystym napędzie elektrycznym jesteśmy w stanie przejechać nawet 50 km. Jeśli pobawimy się w obliczenia, przejechanie 500 km przy dobrych warunkach może nas kosztować niecałe 50 złotych. To kolejny, bardzo imponujący fakt!

Dieta - poziom mistrz!

Volkswagen XL1 waży zaledwie 795 kilogramów. Sam napęd wraz z bateriami i wszystkimi podzespołami waży 227 kilogramów, układ jezdny czyli zawieszenie i przeniesienie napędu waży 153 kg, wyposażenie i dodatki około 80 kilogramów, system elektryczny 105 kg. Zostaje 230 kilogramów, które przeznaczono na nadwozie stworzone ze wzmacnianego polimerem włókna węglowego (CFRP). Producent zapewnia, że zastosowanie takich materiałów nie tylko pozwoliło obniżyć wagę auta, ale również mocno go usztywniło i zapewniło bezpieczeństwo. Swoją drogą bezpieczeństwo było priorytetem w tym aucie. Np. po wypadku, gdy auto będzie znajdowało się na dachu po dachowaniu, systemy pirotechniczne pomogą otworzyć drzwi.

Auto FIT - cena FAT

Na rynku niemieckim cena sięga poziomu 110 tysięcy euro, czyli około 446 tysięcy złotych, a to dość dużo jak na tak malutkie i w sumie niezbyt funkcjonalne auto, które służy praktycznie tylko do spokojnej jazdy bez większego bagażu. Oczywiście sama jazda jest już bardzo ekonomiczna, ale trudno obliczyć po ilu latach zakup stanie się opłacalny. Ale w sumie tego auta nie kupuje się dla oszczędności, tylko w pewnym sensie na pokaz, podobnie jak inne tego typu auta dostępne na rynku.

A takich aut nie ma zbyt wiele. Ba! W sumie nie ma żadnego odpowiednika Volkswagena XL1, ale jeśli nieco popuścimy wodze fantazji oraz przyjmiemy za cel rzucające się w oczy samochody elektryczne lub hybrydowe, znajdziemy parę modeli. A mowa przede wszystkim o BMW i8. Owszem, to auto zupełnie inne, nie bije rekordów ekodrivingu, nie jest również tak małe i futurystyczne, jest również sporo droższe, bo kosztuje blisko 600 tysięcy złotych, ale pokazuje swego rodzaju manifest i pokaz, że auta ekologiczne, hybrydowe i z metką downsizingu potrafią być ciekawe i emocjonujące. Możemy również wspomnieć o Tesli Model S, która nawet w najsłabszej wersji potrafi wcisnąć w fotel, zaś stylistyka i komfort dorównują konkurencji z segmentu aut premium. Ale to również nie jest tak ekstremalny przykład, jakim jest XL1.

Po co to komu?

No właśnie, po co? Na to pytanie odpowiedziałem już wyżej, ale powtórzę. To auto na pokaz. Nie tylko nabywca może pochwalić się zamożnością i niekonwencjonalnym podejściem do motoryzacji, ale również Volkswagen manifestuje swoje ogromne możliwości. Najszybsze auto na świecie? Nie ma problemu - zrobiliśmy Bugatti Veyrona. Najpopularniejszy samochód na świecie? Łatwizna - mamy Golfa, Transportera, mieliśmy "Garbusa" i kilka innych modeli. Najoszczędniejszy samochód na świecie? Proszę bardzo - Volkswagen XL1 z łatwością osiągnie wynik 0,9 l/100km. Co będzie kolejnym celem? Trudno odpowiedzieć na to pytanie, ale jeśli chcecie zobaczyć jak jeździ najoszczędniejszy samochód na świecie, obejrzyjcie nasz wideotest .

AutoCentrum.pl
Pochwal się na swojej stronie,
że czytasz Money.pl
Czytam Money.pl

Oferty motoryzacyjne