Money.plMotoryzacjaWiadomościPublikacje

Volkswagen Caddy - pracowniczy dress code

2015-06-01 14:01

Volkswagen Caddy - pracowniczy dress code

Kiedyś auto dostawcze z dużą przestrzenią ładunkową było typowym wołem roboczym, który jeździł z punktu A do punktu B z towarem, bardzo często w ciężkich warunkach, zaś użytkownicy nie przejmowali się rysą na zderzaku czy bałaganem we wnętrzu. Dziś jest zupełnie inaczej. W niewielkich firmach takie auto pełni wiele ról od transportowych, po reprezentacyjne np. wizytując u potencjalnego kontrahenta. W takich przypadkach stalowe i odrapane felgi, czarne zderzaki z wieloma pęknięciami czy przysłowiowy "syf" we wnętrzu to niedopuszczalne cechy. Takie auto musi być zarówno funkcjonalne, jak i prestiżowe, oczywiście na tyle, na ile pozwala ten segment. A jak się okazuje, pozwala na bardzo dużo.

Dress code na wagę złota!

Oczywiście w większości przypadków na ulicach miast i drogach szybkiego ruchu widzimy dość skromnie wyposażone auta dostawcze, ale nie oznacza to, że w ofercie danego modelu nie znajdziemy czegoś ciekawszego. Przykładem może być odświeżone Caddy, które po odpowiednim doposażeniu może pełnić rolę wielofunkcyjnego auta firmowego. A tymi funkcjami może być nie tylko dostawa towarów czy też transport pracowników, ale również wizyta u potencjalnego klienta, czy też załatwianie różnych spraw na mieście. Rzecz jasna taka wersja będzie o wiele droższa, ale cena i tak nie przekroczy kwoty, którą trzeba by było wydać na drugie auto do tego typu zadań.

Nowa jakość, stara niezawodność

Żaden producent nie może sobie pozwolić na rewolucyjne zmiany w aucie, które jest na rynku od wielu lat. A Volkswagen Caddy jest na rynku od 1982 roku i zdążył zyskać naprawdę ogromną rzeszę zwolenników, w wielu przypadkach użytkowników modelu od początku jego istnienia. Niektórzy są na tyle związani z tym modelem, że bez wahania kupują kolejną generację, więc zbyt mocna zmiana mogłaby ich zniechęcić. Z drugiej jednak strony stagnacja nie przyciągnie nowych klientów. Uzyskanie odpowiedniej równowagi w tym segmencie aut jest bardzo trudne. Czy Volkswagenowi się udało? Wydaje się, że tak.

Jak mówi sam producent, jest to "Ewolucja bestsellera". Nadwozie jest wyraźnie bardziej dynamiczne, choć na sportowe emocje nie ma co liczyć. Przód został mocno poprawiony i ma charakterystyczny dla nowych modeli z Wolfsburga zderzak. Poprawiono także kształt reflektorów oraz maski, dzięki czemu do słupka B auto prezentuje się jak nieduży crossover albo rodzinne MPV. Druga część auta to już pole do popisu dla przedsiębiorców i właścicieli firm, czyli przestrzeń ładunkowa. Co ciekawe, zamiast dodania łagodnych linii i modnego ostatnio złagodzenia, Volkswagen poszedł w drugą stronę i sprawił, że teraz kształt tyłu jest bardziej kanciasty i "pudełkowaty". Jeśli ktoś pogodzi się z tym, że jest to auto użytkowe, taka zmiana będzie tylko zaletą.

Przemeblowane wnętrze

Spore zmiany znajdziemy również we wnętrzu, gdzie linie deski rozdzielczej upodobniły się do stylu nadwozia. Jest dynamicznie, niekiedy dość ostro i nowocześnie, ale jak przystało na Volkswagena funkcjonalnie i bardzo poprawnie. Jeśli jednak ktoś zobaczy wnętrze tego auta nie wiedząc, co to za model, z pewnością nieprędko dojdzie do wniosku, że jest do auto użytkowe. Oczywiście w podstawowych wariantach wyposażenia jest dość skromnie i smutno, ale wystarczy zainwestować w pakiet dodatków, aby było przyjemnie, a nawet kolorowo. Minusy? Niestety są.

Ostre i zdecydowane kształty deski rozdzielczej odbijają się na... kolanie, które styka się z dość mało komfortową krawędzią konsoli centralnej. Ponadto środkowa część kokpitu na poziomie nawigacji nieco bardziej wystaje niż dolna część. To powoduje, że osoba która musi przysunąć się nieco bliżej nie będzie miała gdzie oprzeć prawej nogi, ponieważ kolano musi opierać się o ostrą krawędź obudowy nawigacji. To z pewnością nie jest wada istotna dla każdego kierowcy, ale warto o tym wspomnieć tym bardziej, że niektórzy spędzą w tym aucie nawet kilka lub kilkanaście godzin dziennie, a wtedy nawet drobna wada może przerodzić się w nieznośną przywarę.

Silniki i ciekawa oferta

Jak twierdzi sam producent, ponad połowa modeli wyprodukowanych w Poznaniu trafi do firm, reszta zasili prywatne gospodarstwa domowe, dlatego też w ofercie silnikowej muszą pojawić się zróżnicowane jednostki napędowe. Do wyboru mamy między innymi silnik 1.2 TSI o mocy 84 KM, 1.4 TSI o mocy 125 KM, jak również szeroką paletę jednostek wysokoprężnych od 2.0 TDI o mocy 75 KM po wersję 150-konną z napędem 4MOTION. Wybór najróżniejszych wersji jest naprawdę ogromny i w sumie to od potrzeb i wyobraźni potencjalnego klienta zależy, czy wybierze najtańszą wersję Caddy Kombi za 55 250 złotych (bez VAT), czy też Caddy Comfortline za 112 000 złotych (bez VAT). Warto również wspomnieć o licznych pakietach dodatków oraz opcjach personalizacyjnych, dzięki którym zamiast poprawnego dostawczaka dostaniemy naprawdę interesująco wyglądające auto np. z felgami w kolorze nadwozia czy też ciekawymi dodatkami we wnętrzu w różnych barwach.

Przyzwoite wrażenia z jazdy

Miałem okazję jeździć wersją z silnikiem wysokoprężnym o mocy 150 KM, a więc topową odmianą tej jednostki. Co prawda na sportowe emocje nie ma co liczyć, poza tym kto o zdrowych zmysłach chce w ten sposób jeździć takim autem, ale jeśli kogoś interesuje dynamiczna jazda po mieście oraz spokojne wyprzedzanie przy dość niskim spalaniu (średnio około 6,7 l/100km), powinien poważnie rozważyć właśnie tę propozycję. Z drugiej strony 75-konny silnik przy załadowanym aucie nie jest zbyt rozsądnym wyborem. Prowadzenie jest bardzo przyjemne i nie odbiega od innych aut osobowych o tych gabarytach. Niestety problemy pojawiają się na autostradzie, a w szczególności w wietrzny dzień. Auto bardzo wyraźnie reaguje na boczne podmuchy wiatru, co nie jest ani przyjemne, ani bezpieczne.

Odpowiednio skrojony!

Z pewnością każdy doskonale zna powiedzenie: "Co jest do wszystkiego, to jest do niczego!" To prawda, ale w przypadku Volkswagena Caddy to wszystko to... naprawdę wszystko. Jest jednak jedno "ale". Rozsądne wymagania i zgoda na kompromisy. Caddy nie jest wielką ciężarówką, choć przestrzeń ładunkowa jest przyzwoita. Nie jest to również limuzyna dla prezesa, choć nie wygląda jak pierwszy lepszy wół roboczy. Nie jest to również komfortowe auto miejskie z miękkimi materiałami, jednak wyższe wersje wyposażenia z pewnością umilą nawet długą podróż. Caddy nie zastąpi wszystkich aut, ale jeśli ktoś szuka samochodu uniwersalnego dla małej firmy i chce od czegoś zacząć, to z pewnością będzie świetna inwestycja.

Pochwal się na swojej stronie,
że czytasz Money.pl
Czytam Money.pl

Oferty motoryzacyjne