Money.plMotoryzacjaWiadomościPublikacje

Używane czy nowe - powracający dylemat

2008-10-08 19:34

Używane czy nowe - powracający dylemat

Używane czy nowe - powracający dylemat
Fot. PAP/Andrzej Grygiel

W badaniu przeprowadzonym latem, wśród internautów przez firmę Gemius pojazd używany wybrało aż 72 proc. deklarujących chęć nabycia samochodu w najbliższym czasie.

W szybkiej ankiecie Money.pl prawie połowa badanych kierowców zapewnia, że wolałoby zakupy w salonie. Przepytaliśmy 26 kierowców. Nowe auto, nowe w sensie z salonu, chciałoby 12 z nich. Pamiętajmy jednak, że konsumencki obiekt westchnień jest często trudnym do zdobycie ideałem. Niestety, spora część tych, którzy marzą o fabrycznie nowym pojeździe musi zadowolić się tym po prostu, na co ich stać. Wśród spoglądający w kierunku salonu naszych 12 respondentów aż 5 z nich jeździ samochodami z drugiej ręki, a 7 (ponad połowa) nie wyklucza, że ewentualna zmiana dokonana zostanie na rynku wtórnym.

Potwierdzają to statystyki - w I półroczu 2008 samochodów używanych sprzedano aż trzy razy więcej niż nowych. Co prawda, już na początku tego roku dilerzy samochodowi deklarowali, że sprzedaż nowych aut skoczyła, i to aż o 26 proc., ale to kropla w morzu. Tym bardziej, że te notowania poprawiają często firmy wymieniające swoją flotę.

Obecnie nowy samochód Kowalskiego ciągle jest tylko nowszy od tego, czym Kowalski jeździł do tej pory. Daleko nam do boomu lat 90-ych ubiegłego stulecia.

Najprawdopodobniej już wkrótce przekonamy się czy coś się w tej kwestii zmieni. Po okresie wakacyjnym, który co roku przynosi w Polsce spowolnienie ruchu na rynku motoryzacyjnym rusza jesienna sprzedaż aut. Już przybywa ogłoszeń w rubrykach ,,sprzedam". Pewnie właściciele salonów też nie zasypują gruszek w popiele. Choćby nasz sondaż, może niezbyt doskonały, pokazuje przecież, że wśród rzeszy kupujących ciągle jest wielu klientów stojących przed odwiecznym dylematem kierowcy: auto nowe czy używane.

Zanim podejmiemy próbę odpowiedzi na to pytanie przypomnijmy, że ostatnio rynek motoryzacyjny w Polsce nieco zawirował. Przede wszystkim pod uwagę trzeba brać spadek kursu euro i umocnienie się złotego.

Z tego powodu importerzy zdecydowali się wreszcie na obniżki cen samochodów nowych, zwłaszcza w tych segmentach i tych marek, których ceny wyrażone w euro były najwyższe.

Przy okazji, jak zwykle, obniżenie cen samochodów nowych odbiło się także na rynku wtórnym. Najbardziej potaniały auta młode (do 3 lat). Tym bardziej, że co raz bardziej jest, w czym wybierać. Od początku 2008 r. do Polski prywatni importerzy przywieźli z Unii Europejskiej rekordową liczbę 679 tys. używanych aut. Ponad 120 tys. tylko w lipcu.

Do tego dzięki niskiemu kursowi dolara rośnie import samochodów zza oceanu. Inny czynnik, który przesądzi o wyborze auta to rosnące ceny paliw. Wprawdzie niektórzy eksperci przekonują, że najgorsze za nami, to jednak trzeba uwzględnić bezwładność rynku - sporo klientów przez dłuższy czas będzie jeszcze dmuchała na zimne szukając oszczędniejszych silników. Z drugiej strony drożejący olej napędowy spowodował potanienie aut z silnikiem Diesla.

Zatem nowe czy używane? Spróbujmy odpowiedzieć na to zadawane z uporem maniaka pytanie. Zastrzegając z góry, że nie ma uniwersalnej odpowiedzi, dobrej dla każdego. Świetnie to można zaobserwować na przykładzie respondentów biorących udział w naszym sondażu.

Jeden z nich, menadżer średniego szczebla, przed 40-ką, wybiera nowy samochód ze względu na długoterminowy kredyt. Nie ukrywa, że chce mieć jak najnowsze auto, którym będzie mógł bez przeszkód jeździć po spłaceniu branego na 8 lat zobowiązania.

Inny z pytanych dojeżdża codziennie do pracy 60 km. Liczy, że samochód z salonu oznacza koniec kłopotów z awariami. A przynajmniej na to, że staną się one na kilka lat problemami serwisu, ponieważ wybiera koreański produkt z aż 7-letnią gwarancją.

Pięć osób przyznało, że pojazd z salonu oznacza wyższy prestiż. Są świadome, że do tego trzeba dołożyć, ale dla dodania sobie rangi są na to gotowe. Ponadto istnieją jeszcze pasjonaci, którzy przy wyborze auta kierują się nowoczesnością rozwiązań technicznych. To w zasadzie było ważne dla wszystkich przepytanych, bo każdy wspominał, że naszpikowane nowymi rozwiązaniami samochody są bezpieczniejsze.

Jeśli mowa o bezpieczeństwie, to nowy pojazd ma jeszcze tą zaletę, że nie trzeba się obawiać jego historii. Wiadomo, czego od niego oczekiwać i wiadomo, do kogo kierować pretensje, jeśli coś nie gra.

Jednakowoż zwolennicy aut z drugiej ręki maja swoje argumenty. Najważniejszym jest niższa (często wielokrotnie) cena. W przypadku pojazdów używanych atrakcyjny jest zwłaszcza mały spadek wartości przy późniejszej odsprzedaży.

Coraz łatwiej o pojazd, który mimo wcześniejszej eksploatacji może jeszcze przejechać nawet 200 tysięcy i więcej kilometrów.

Prestiż, bezpieczeństwo i inne argumenty na rzecz aut prosto z fabryki bledną, gdy okazuje się, że kupując używane można sobie pozwolić na pojazd nieco wyższej klasy z lepszym wyposażeniem.

Do tego właściciele takich samochodów przekonują, że dostają auta sprawdzone przez poprzednich właścicieli, którzy ewentualne usterki naprawili na gwarancji.

Ten ostatni argument brzmi nieco demagogicznie, ale powszechnie wiadomo, że samochodów używanych raczej nie naprawia się w drogich z reguły autoryzowanych serwisach. Trzeba to, więc wliczyć do oszczędności, które niesie za sobą eksploatacja takiego pojazdu.

Osobną sprawą jest kwestia ubezpieczenia. AC dla nowego samochodu obliczane jest od jego wartości. Niewiele tu pomaga to, że w pierwszych latach przysługują atrakcyjne zniżki. Właściciele używanych przeważnie AC w ogóle nie wykupują.

Jak widać szukając auta dla siebie trzeba zbilansować wiele okoliczności. A dylemat ,,nowe, czy używane" bardzo przypomina kwestię, co było pierwsze - jajko, czy kura.

Tagi: import, motoryzacja, samochody używane, samochody nowe
Pochwal się na swojej stronie,
że czytasz Money.pl
Czytam Money.pl

Oferty motoryzacyjne