Money.plMotoryzacjaWiadomościPublikacje

Subaru Forester 2.0 D - książkowe proporcje

2015-03-15 06:13

Subaru Forester 2.0 D - książkowe proporcje

Subaru Forester 2.0 D - książkowe proporcje

Cofnijmy się na chwilę do szkoły podstawowej i przeprowadźmy prosty eksperyment. Wyobraźmy sobie dwa pełne naczynia. W jednym znajduje się piasek i kurz obrazujący kwintesencję właściwości terenowych i zdolności prowadzenia auta w trudnych warunkach. W drugim naczyniu mamy natomiast błyskotki pełniące rolę interesującego wyglądu, imponujących zabiegów stylistycznych itp. Ale co to ma wspólnego z Subaru Foresterem? Wbrew pozorom - bardzo dużo.

5424710a9b3897e69995302ef0f6db30.jpg

Producenci, którzy tworzą crossovery mają do dyspozycji właśnie takie naczynia. Problem polega na tym, że końcowy projekt mieści się w kolejnym, pustym naczyniu o tej samej pojemności i to od producenta zależy, jakie będą ostateczne proporcje. Spoglądając na ofertę większości marek możemy szybko dojść do wniosku, że praktycznie cała zawartość z błyskotkami trafia do pustego naczynia, zaś piasek i kurz jest tylko niewielkim dodatkiem. Rezultatem jest piękne, imponujące stylistycznie auto, które jest dopracowane w najmniejszym szczególe, posiada wiele gadżetów, ale po pokonaniu kilkuset metrów w terenie pojawiają się problemy. Czy tak samo jest z Subaru Foresterem? Jednym słowem nie.

Mieszanka terenowa

W tym przypadku niezdarni projektanci przewrócili naczynie z błyskotkami i to co zostało, a zostało niewiele, trafiło do miski z piachem i kurzem. I chwała im za to! Forester jest przedstawicielem bardzo nielicznej grupy aut, które wyglądają jak terenowe i takie są w praktyce. Owszem, stylistyka jest skromna i nie nadąża za resztą stawki w tym segmencie, podobnie wyposażenie i dodatki, ale jeśli chodzi o cechy terenowe, nie ma się do czego doczepić.

Na szczęście w kilku miejscach widać japońską rękę stylistów. Mowa przede wszystkim o skośnych światłach, dużym grillu z chromowanymi elementami oraz ciekawych przetłoczeniach w przednim zderzaku. Z tyłu mamy spory spojler na klapie bagażnika, niewielkie i dość klasyczne klosze lamp i kilka przetłoczeń na klapie. Linia boczna jest zwarta i dość zgrabna, ale tak jak wspominałem, nie ma tu miejsca na francuską finezję. Foresterowi bliżej do niemieckiej solidności i powściągliwości z nutą japońskiej fantazji. Zaletą jest z pewnością fakt, że auto mimo wielu lat na karku nie zestarzeje się, nie stanie się nagle niemodne, ale jeśli ktoś szuka czegoś ciekawego, w Subaru może być z tym problem.

Na marginesie możemy porównać auto do poprzednika pod względem wymiarów. Otóż obecna generacja jest o 3,5 cm dłuższa, o 1,5 cm szersza oraz o 3,5 cm wyższa. Dzięki zastosowaniu również dłuższego o 9 cm rozstawu osi zwiększyła się ilość miejsca wewnątrz kabiny. Nowy Forester otrzymał również ulepszone właściwości terenowe, gdyż poprawie uległy kąty natarcia i zejścia, a także prześwit wynoszący 22 cm.

Wnętrze nie rozpieszcza

I bardzo dobrze! Subaru Forester nie jest autem, które cieszy oko dodatkami. W tym samochodzie kierowca ma skupić się na drodze, a wnętrze ma w tym jedynie pomóc. I tak właśnie jest, choć momentami miałem wrażenie, że siedzę w aucie sprzed kilku lat. Wszystko jest twarde, a rozpracowanie deski rozdzielczej zajmuje maksymalnie 10 minut. Dla jednych to zaleta, bo w końcu to jest samochód, a nie komputer z funkcją przemieszczania się, ale w wielu miejscach japońscy projektanci mogli się bardziej postarać. Poza tym to auto z Japonii, kraju gadżetów multimedialnych, więc jakby w środku pojawiły się jakieś ciekawe technologie, chyba nikt by się nie obraził. Ale takie jest podejście producenta ze Shinjuku prostota, niezawodność i funkcjonalność kosztem samopoczucia kierowcy. Trzeba to lubić lub przynajmniej zaakceptować.

ale silnik poprawia humor!

be858bd58138dc82ec6417a9d70c4dda.jpg

Subaru od lat słynęło z dobrej jakości jednostek napędowych typu bokser. Oczywiście konserwatywni fani marki kręcili nosem na jednostki wysokoprężne, ale gdyby nie one, oferta producenta byłaby praktycznie niezauważalna i pomijana w Europie. Co prawda oferta Forestera nie jest imponująca, ale na brak mocy nie powinniśmy narzekać. I tak jeśli chodzi o jednostki benzynowe do wyboru mamy silnik 2.0i o mocy 150 KM oraz 2.0 XT o mocy aż 240 KM, więc to już ciekawa odmiana. Jest również jeden silnik wysokoprężny i właśnie taki pojawił się pod maską testowanego modelu. Jest to silnik 2.0D o mocy 147 KM przy 3600 obr/min z maksymalnym momentem obrotowym 350 Nm dostępnych w zakresie 1600-2400 obr/min. Napęd kierowany jest na wszystkie koła w systemie symetrycznym AWD za pośrednictwem manualnej 6-biegowej skrzyni. Prędkość maksymalna to 190 km/h, zaś przyspieszenie od 0 do 100 km/h zajmuje ponad 10 sekund. Nie jest to dobry wynik, ale zdaniem producenta ma to wynagradzać spalanie. Subaru deklaruje, że będzie to średnio 5,7 l/100km, w trasie niespełna 5 litrów, zaś w mieście 7. Oczywiście w naszych pomiarach wyszło nieco więcej, ale nie są to rażące odchylenia od wspomnianych deklaracji.

Skończmy jednak z liczbami i przejdźmy do tego, co najważniejsze wrażenia z jazdy. Zacznijmy od tego, co jest chyba największym atutem tego samochodu. Mowa oczywiście o silniku w układzie bokser, który jest cechą szczególną nie tyko Forestera, ale całej marki Subaru, która swą popularność budowała głównie na napędzie na cztery koła oraz silniku w tym, mimo wszystko mało popularnym układzie. Nie każdy lubi specyfikę pracy tego motoru, ale takie osoby są chyba w znacznej mniejszości. Piękne brzmienie, charakterystyczne odgłosy przy zmianie biegów, świst turbosprężarki niektórzy kupują Subaru właśnie dla tych atrakcji. Dopełnieniem całości jest oczywiście prowadzenie, które daje mnóstwo frajdy, pewności siebie i bezpieczeństwa nawet w trudnych warunkach. Pomimo sporych gabarytów auto nie prowadzi się jak wózek sklepowy wręcz przeciwnie świetnie spisuje się w zakrętach i w każdych warunkach daje niesamowite poczucie kontroli nad samochodem. Najwięcej frajdy mamy rzecz jasna w terenie i mimo wielu braków w stosunku do prawdziwych terenówek, ciężko to auto zaskoczyć. Oczywiście w granicach rozsądku.

I właśnie po zajęciu miejsca za kierownicą, włączeniu silnika i wjechaniu w teren lub przynajmniej na wiejską drogę wszelkie braki w stylistyce i wyposażeniu znikają, gdyż pojawia się czysta przyjemność z jazdy. I tu pojawia się pewne pytanie, o którym wspomnę w zakończeniu.

Ile to wszystko kosztuje?

Co prawda w ofercie mamy 3 jednostki napędowe, ale tyle wystarczy by zadowolić większość klientów. Co więcej, mamy sporo wersji wyposażenia, więc rozpiętość cenowa jest dość pokaźna. Ale już na początku mała niespodzianka producent chcąc się zabezpieczyć przed wahaniami kursu, podaje swoje ceny w euro. I tak najtańszy model w ofercie kosztuje 27 tys. euro czyli około 111 tysięcy złotych. W zamian za to otrzymamy silnik 2.0i o mocy 150 KM z wyposażeniem Comfort. Za najtańszego diesla, czyli 2.0D o mocy 147 KM z wyposażeniem Active zapłacimy 28 tysięcy euro, czyli około 116 tysięcy złotych. Jeśli ktoś chce 240-konny silnik 2.0 XT musi zapłacić co najmniej 33 tysiące euro czyli niespełna 136 tysięcy złotych za odmianę Comfort.

2374916d56c35ea493d49fe51bb08ccf.jpg

Testowy model posiada podstawowe wyposażenie Active i kosztuje około 116 tysięcy złotych. W standardzie dostaniemy między innymi ABS z EBD, system ISOFIX, system audio z 4 głośnikami, klimatyzację automatyczną, elektrycznie sterowane szyby czy też 17-calowe felgi. Dla porównania, topowa odmiana Sport posiada 18-calowe felgi, zdalnie sterowany centralny zamek z czujnikiem zbliżeniowym, przycisk Start/Stop, automatycznie regulowane reflektory halogenowe z ksenonowymi światłami mijania, przyciemniane szyby czy też pełną elektrykę.

Brać czy nie brać?

Pytanie jest dość trudne i ciężko odpowiedzieć za kogoś. Wszystko zależy od preferencji kierowcy. Alternatyw jest mnóstwo np. Honda CR-V z napędem 4X4, wyposażeniem S i silnikiem benzynowym 2.0 155 KM w cenie około 106 tys. złotych czy też Mazda CX-5 z napędem 4X4 i silnikiem benzynowym 2.0 o mocy 160 KM z wyposażeniem SkyMOTION za niespełna 114 tys. złotych. Jest także Volkswagen Tiguan czy tez Ford Kuga i zapewne wizualnie te auta będą oferowały nieco więcej, niż skromniejszy i już nie tak modny Forester. Przy wyborze warto sobie zadać pytanie: Co będzie dla mnie lepsze? Jeśli ktoś woli wjechać w teren i zatrzymać się po kilkuset metrach w głębokiej kałuży, a następnie wyjść z samochodu podziwiając sylwetkę, niech ominie salon Subaru szerokim łukiem. Jeśli jednak ktoś woli zaakceptować niemodny wygląd i brak gadżetów, wsiąść do auta i rozkoszować się jazdą mijając po drodze zakopane po progi w błocie modne bulwarówki odpowiedź jest chyba jasna!

Tagi: subaru, subaru forester
Pochwal się na swojej stronie,
że czytasz Money.pl
Czytam Money.pl

Oferty motoryzacyjne