Giganci po prośbie
Są to środki zaklepane dla tej branży już w październiku. Teraz tę decyzję musi potwierdzić Senat. To jednak może być bardziej skomplikowane, ponieważ wielu republikańskich senatorów uważa, że upadłość byłaby zdrowsza od sztucznego podtrzymywania przy życiu.
Stojące nad przepaścią koncerny z Detroit rozpaczliwie poszukują wsparcia. Prezesi nieugiętych do niedawna potęg zapewniają, że tylko tak mogą uratować miliony miejsc pracy i poczucie stabilności na giełdach.Jednak ich pierwsze próby lobbingu zostały wyszydzone przez media, kiedy ruszyli na rozmowy do Waszyngtonu kosztownymi odrzutowcami. Trafniejsze było drugie podejście - przejazd z Detroit autami o napędzie hybrydowym.
ZOBACZ TAKŻE:
- Rajd amerykańskich prezesów po pomoc
- Pieniądze kierowców przeciw kryzysowi
- Upada stolica motoryzacji
Wszystko wskazuje na to, że politycy wyciągną pomocna dłoń. Zbyt wiele jest powiązań między przemysłem motoryzacyjnym i finansami. Krach oznaczałby nie tylko utratę miejsc pracy, ale pociągnąłby załamanie w bankach udzielających kredytów na samochody, w ubezpieczeniach, funduszach emerytalnych i we wszystkich branżach współpracujących z produkcją samochodów. Mógłby nawet zagrozić bezpieczeństwu Stanów Zjednoczonych Ameryki, które potrzebuje ciągle nowych samochodów.
Trzeba wszakże zdać sobie sprawę, że nie ma nic za darmo. Na razie plan jest taki, że światowe tuzy motoryzacji będą musiały poddać się władzy specjalnego urzędnika. Ponadto jeszcze przed 1 stycznia 2009 roku producenci muszą przedstawić plany naprawcze obejmujące pierwszy kwartał nowego roku. Przedstawiciel Waszyngtonu nazwany ,,carem motoryzacji" ma ich z tego rozliczyć.
Re: Giganci po prośbie