Money.plMotoryzacjaWiadomościSamochody terenowe

Pick-up po japońsku - ISUZU D-MAX

2011-05-21 01:00

Pick-up po japońsku - ISUZU D-MAX

Pick-up po japońsku - ISUZU D-MAX
Fot. Sky Competition/CC BY-NC-SA/Flickr
Zainteresowanie pick-upami osiągnęło szczyt po wprowadzeniu przepisów podatkowych dotyczących odliczeń pełnego VAT-u. Głównymi nabywcami nie byli farmerzy, a przede wszystkim drobni przedsiębiorcy. Wydawać by się mogło, że moda na te ciężarówki, a raczej pseudociężarówki już się skończyła. Nic bardziej mylnego. Odkąd po raz kolejny przepisy podatkowe się zmieniły i nie montuje się już "kratek" w osobówkach, pick-upy o zacięciu terenowym cieszą się dużym powodzeniem.

Mało znana w Polsce marka Isuzu, zaczęła ekspansję na naszym rynku dwa lata temu, zaczynając od sprzedaży modelu D-Max po face-liftingu. Nie wszyscy jednak wiedzą, że sercem japoński producent gości u nas już od dłuższego czasu w Oplach wykorzystywane są wysokoprężne silniki Isuzu. Z zapowiedzi tej egzotycznej marki wynika, że w ciągu 3 lat chce znaleźć się w pierwszej trójce sprzedaży segmentu pick-upów w Polsce. Na pewno nie będzie łatwo przebić się rzez konkurencję. Został jeszcze rok do osiągnięcia szczytu. Być może zapowiedziana kolejna modernizacja pick-upa przyczyni się do sukcesu rynkowego tej marki...

Nie tylko wygląd

Faktem jest, że stylistyka nadwozia to rzecz indywidualna i każdemu co innego przypada do gustu. Model D-Max wygląda jak rasowy pick-up o zacięciu terenowym. Przód jest stonowany i prosty pionowo osadzone reflektory, duża atrapa chłodnicy i wlot powietrza na masce. Chromowane dodatki nadają delikatnej agresywności. Biorąc pod uwagę konkurencję, najbliżej mu do Forda Rangera i to nie tylko wizualnie. Podobieństwo jest także w sposobie prowadzenia i wrażeniach z jazd. Isuzu jeździ jak prawdziwy pick-up. Czasem sprawia wrażenie toporności, ale to ciężarówka przygotowana do zadań specjalnych.

Wymagania w stosunku do tego typu aut, przeznaczonych do ciężkiej pracy terenowej, z założenia są proste: ma być tanio, solidnie i zapewne mało awaryjnie. W praktyce okazuje się, że te założenia mijają się z rzeczywistością. Pick-upy coraz częściej zmierzają w kierunku bulwarowych SUV-ów. Auto pokroju D-Maxa powinno być jednak trwałe i odporne na ciężką pracę w terenie. W ofercie producentów muszą być wersje nadwoziowe i wyposażeniowe, które spełnią wymagania właściciela firmy budowlanej czy prezesa małej firmy. To na pewno szansa dla D-Maxa. Dostępne są różne aranżacje kabiny (pojedyncze, podwójne), rozmiary skrzyni ładunkowej, wersje wyposażenia, czy też rozwiązania napędu.

Testowane Isuzu w najbogatszej wersji, z najmocniejszym silnikiem zaskakująco dobrze sprawdziło się w terenie. Napęd 4x4 z możliwością blokady dyferencjału doskonale radził sobie z piaszczystym podłożem i sprawnie pokonywał strome podjazdy i zjazdy. Bliskie odległości szosowe, ścieżki terenowe i szlaki turystyczne to żywioł japońskiego auta. Dobre właściwości terenowe nie przekładają się na wygodne podróżowanie po szosie. W zakrętach niestety mocno odczuwa się przechyły. To auto nie nadaje się do pędzenia po autostradzie nie jest do tego stworzone.

Tanie wnętrze

Isuzu bije konkurencję niską ceną, choć ustępuje finezją wystroju i jakości wykończenia wnętrza. Materiały wykończeniowe pozostawiają wiele do życzenia. Brakuje tu trochę polotu. Kokpit charakteryzuje się prostotą i przyzwoitą ergonomią. Pomimo, że kierowca i pasażer na pierwszy rzut oka wygodnie siedzą, to niestety fotele nie zapewniają dobrego trzymania bocznego. Kierownica regulowana jest tylko w jednej płaszczyźnie, co w dzisiejszych czasach jest sporym minusem.

Niespotykanie umieszczono przyciski elektronicznego przełączania napędu (2H, 4H i 4L). Znajdującą się w górnej części panelu centralnego, obok zegarka.

Do dyspozycji pasażerów jest krótka, przedłużona lub podwójna kabina. D-Max pomieści od dwóch do pięciu osób. Największą chyba w klasie ładowność, grubo przekraczająca tonę, i długa paka czynią go idealnym wołem roboczym. Braków można doszukać się w oferowanym wyposażeniu.

Mocne silniki

Japoński producent przewidział dwie jednostki wysokoprężne do wyboru: mniejszą 2,5 litrową o mocy 136 KM i mocniejszą, 3 trzylitrową o mocy 163 KM. Oba silniki są w technologii Common Rail. Najmocniejsza jednostka napędowa zapewnia wystarczające osiągi oraz relatywnie niskie zużycie paliwa. W dzisiejszych realiach moc 163 KM i maksymalny moment o wartości 360 Nm z silnika o pojemności trzech litrów, to jednak żaden wyczyn. Plusem jest, że silniki Isuzu charakteryzują się płaskim przebiegiem krzywej momentu obrotowego w jednostce trzylitrowej maksymalny moment obrotowy (360 Nm) dostępny jest w zakresie 1,8 2,8 tys. obr./min. Ich elastyczność docenią kierowcy podróżujący po zmiennym ukształtowaniu terenu. Silnik w połączeniu z 4-biegową, automatyczną skrzynią biegów zapewnia płynne prowadzenie. Dostępne są dwie wersje napędu 2WD oraz 4WD. Jest także załączana blokada mechanizmu różnicowego. Auto dysponuje największą w klasie ładownością i uciągiem do 3 ton.

Japoński pick-up kusi na pewno niską ceną i długim okresem gwarancyjnym. Isuzu D-Max oferowany jest z 5 letnią gwarancją i assistance bez limitu kilometrów. Najtańszą wersję Isuzu, z pojedynczą kabiną i napędem 2WD, można nabyć już za niespełna 74 tys. złotych (60 tys. złotych + VAT). Najdroższa wersja przekracza 140 tys. złotych. Ciekawostką jest to, że korzystne przepisy podatkowe sprawiają, iż właśnie tych bardzo bogato wyposażonych wersji pick-upów sprzedaje się najwięcej. Oczywiście oszczędność jest wtedy także największa. To auto jest ciekawą propozycją da firmy budowlanej, tartaku czy też przewoźnika materiałów w trudnym terenie. Zaprojektowano go po to, aby przewoził towary, narzędzia, ludzi, wspierał gospodarstwo rolne, czy poruszał się sprawnie po budowie.

Auto użyczone dzięki uprzejmości firmy DIXI-CAR S.A.
Tagi: praca, auto, materiały, isuzu, polsce, łada oka
Pochwal się na swojej stronie,
że czytasz Money.pl
Czytam Money.pl

Oferty motoryzacyjne