Money.plMotoryzacjaWiadomościPublikacje

Nowy Ford Mondeo - spóźniony bohater

2014-10-22 07:47

Nowy Ford Mondeo - spóźniony bohater

1 / 2

Na nową odsłonę Mondeo Ford kazał czekać swoim europejskim klientom aż dwa lata. Wreszcie brat bliźniak amerykańskiego Fusiona trafił do naszych salonów. Czy nowy model spełni oczekiwania?

Takiego wejścia na rynek, jakie miał poprzedni model Mondeo, może pozazdrościć chyba każdy model z segmentu D. Niezbyt często zdarza się bowiem, aby sam James Bond podróżował samochodem, który raczej nie kojarzy się z przygodami superbohatera. Oczywiście, nawet wizerunek sir Jamesa za kierownicą Mondeo na nic by się nie zdał, gdyby samochód okazał się niewypałem. A tego o poprzednim Mondeo absolutnie powiedzieć nie sposób. Tym razem zabrakło wsparcia agenta Jej Królewskiej Mości, a dwuletnie opóźnienie może drogo kosztować Forda w starciu z konkurencją. Zwłaszcza, że tuż za rogiem czai się największy rywal, czyli nowy VW Passat.

Zacznijmy od wyglądu. Tu Mondeo nie ma się właściwie czego obawiać. Linia nadwozia jest kontynuacją udanego projektu sprzed kilku lat, tylko umiejętnie przerysowana przez zdolnego designera. Takie wrażenie możemy odnieść spoglądając na nowe Mondeo, choć prawda jest zgoła inna. Samochód zbudowano od podstaw i powstał on na całkowicie nowej, globalnej platformie segmentu C/D. Znana sylwetka i charakterystyczna osłona chłodnicy a la Aston Martin, nie pozwalają pomylić Mondeo z żadnym innym samochodem. A to z pewnością przypadnie do gustu konserwatystom.

Przy niezmienionym rozstawie osi (2850 mm) auto jest nieznacznie dłuższe (4871 mm), ale też odrobinę węższe (1852 mm) od poprzednika. Zespół projektantów zadbał o każdy detal, jak kształt i rozmiar felg, czy odpowiednio dobraną paletę lakierów. Trzeba przyznać, że czuć tu damską wrażliwość na piękno, czuwającą nad harmonią wyglądu samochodu jako całości. Auta użyczone do testów pomalowane na kolor niebieski i czerwony wzbudzały ogólne zainteresowanie na ulicy i trudno się temu dziwić, zwłaszcza że przód samochodu dość mocno przywodzi na myśl nowego Mustanga.

Nasz zapał w chwaleniu designu Mondeo odrobinę osłabł, kiedy zajrzeliśmy do wnętrza. Gdyby ktoś zasłonił emblemat Forda, a także przełączniki kierunkowskazów oraz wycieraczek (nota bene żywcem wyjęte z Focusa) i zapytał mnie, jaki to samochód, to upierałbym się przy którejś z koreańskich marek. Całość to parada wszelkiej maści plastików od matowo-szarych, przez piano black, aż po srebrną obwódkę wokół tablicy zegarów. Taki azjatycko-amerykański folklor, gdzie wszystkie elementy są bez wyrazu i mogłyby się znaleźć w pierwszym lepszym samochodzie Made in China. Na szczęście całość spasowana jest bardzo dobrze i plastiki, nawet pod naciskiem, nie wydają z siebie żadnych niepokojących dźwięków, co w poprzedniej wersji nie było oczywiste.

Na następnej stronie przeczytasz o silnikach i wrażeniach z jazdy

Tagi: ford mondeo
Pochwal się na swojej stronie,
że czytasz Money.pl
Czytam Money.pl

Oferty motoryzacyjne