Money.plMotoryzacjaWiadomościPublikacje

Mercedes-Benz E350 BlueTEC - wehikuł czasu dla wybrednych

2014-08-27 00:17

Mercedes-Benz E350 BlueTEC - wehikuł czasu dla wybrednych

Mercedes-Benz E350 BlueTEC - wehikuł czasu dla wybrednych
Niektórzy twierdzą, że luksus zawsze musi być wiązany z ogromną przestrzenią i niezwykłym rozmachem. Owszem, to się sprawdza gdy mówimy o takich autach jak Rolls-Royce czy Bentley, ale czy to zawsze musi kosztować grube miliony i mieć wymiary małego domu? Nie, czego przykładem może być Mercedes Klasy E, zdaniem niektórych kwintesencja eleganckiego sedana. Owszem, pod względem prestiżu daleko do wspomnianych brytyjskich producentów, ale jeśli chodzi o komfort, z pewnością nikt nie będzie narzekał.

8eb9ffc1735a83d34b3ec27bbbd3afbf.jpg

Ze wstępu zrobiło się swego rodzaju podsumowanie, ale już śpieszę naprawiać ten błąd. Rolls-Royce czy Bentley (np. Mulsanne lub Flying Spur) to z pewnością kwintesencja luksusu, stylu, rozmachu motoryzacyjnego i jeszcze wielu górnolotnych pojęć, zaś Klasa E to swego rodzaju wstęp do tego świata, pierwszy rozdział książki pt. Jak żyją piękni i bogaci?. Nie znajdziemy tu skóry z alpejskich krów czy też drewna tekowego w bagażniku, który swoją drogą jest rozczarowujący, ale o tym nieco później, ale ktoś, komu na co dzień nikt nie przynosi śniadania do łóżka i nie otwiera drzwi bogatym gościom, z pewnością będzie zachwycony ponadprzeciętnym komfortem, gadżetami poprawiającymi nastrój oraz bezpieczeństwo. Oczywiście to wszystko ma swoją cenę, ale to klient decyduje, jak będzie wysoka, a uwierzcie, możliwości jest naprawdę mnóstwo i ciężko znaleźć coś, czego nie ma w ofercie, a co mieści się w granicach rozsądku.

Stylistyczna harmonia

Mercedes Klasy E to dość świeża konstrukcja, która niedawno przeszła kurację odmładzającą. I tu pojawia się pierwszy zgrzyt. Jak wspomniałem na początku, Klasa E dla wielu jest synonimem sedana klasy średniej-wyższej, dlatego też każdy dość wnikliwie przygląda się wszystkim zmianom, ocenia poczynania stylistów i projektantów. Ostatnia kuracja odświeżająca miała sowity wpływ na wygląd auta. Niektórzy producenci dokonując liftingu dodają ramki wokół świateł przeciwmgłowych, zmieniają felgi, poprawiają wygłuszenie i tyle. Panowie Ze Stuttgartu poszli o krok dalej i dokonali tylu zmian, że gdyby trafiło na innego producenta, ten z pewnością pochwaliłby się nową generacją. O co tyle szumu?

Otóż opinie na temat niedawnej kuracji odświeżającej były bardzo podzielone. Jednym zmiany przypadły do gustu, inni zaś twierdzili, że auto straciło swój styl. A co tym sądzi sam dr Joachim Schmidt, członek zarządu Mercedes-Benz Cars, odpowiedzialny za sprzedaż i marketing? Otóż powiedział on: Wraz z nową Klasą E po raz kolejny wyznaczamy standardy w dziedzinie bezpieczeństwa, designu i efektywności. To bez wątpienia najlepsza Klasa E w historii, co ma zresztą perfekcyjne odzwierciedlenie w jej wyglądzie oraz odnowionej kabinie. Nowy model wpuszcza do klasy luksusowych aut powiew świeżego powietrza i niezmiennie stoi na czele tego wymagającego segmentu.

Ciekawostką z pewnością jest możliwość wyboru dwóch wersji przedniego pasa, ale o tym napiszemy za chwilę. Faktem jest, że przód auta został całkowicie przeprojektowany. Do tej pory stosowane podwójne reflektory o kanciastych kształtach zastąpiono dwoma, jednoelementowymi lampami ze zintegrowanymi światłami LED do jazdy dziennej. Mimo to producent upiera się, że zastosowane rozwiązanie nadal oddaje typowy dla Klasy E, "czterooki" wygląd. Wróćmy do możliwości wyboru wyglądu przedniego pasa. Otóż odmiana standardowa i linia Elegance otrzymują klasyczny wlot powietrza z trzema poprzeczkami i gwiazdą na masce, natomiast auto w wariancie Avantgarde wyróżnia się sportową osłoną chłodnicy z centralnie umieszczoną gwiazdą. Od kuracji przeprojektowany zderzak nie będzie posiadał żadnych funkcji oświetleniowych. Oczywiście przy okazji zmian nie mogło zabraknąć takich aspektów jak nowe wzory felg, nieco zmienione progi, listwy etc. Niewielkie zmiany widać również w tylnych światłach oraz kształcie tylnego zderzaka, zarówno w wersji sedan jak i kombi.

37cfd0e0daeae5eb0aeab911434c819c.jpg

Warto również zwrócić uwagę na możliwości konfiguracyjne, które są tak ogromne, że klient może od podstaw stworzyć albo bardzo luksusową i elegancką limuzynę dla prezesa, lub sportowego sedana z agresywnymi zderzakami, zmienionym grillem, nakładkami czy też ogromnymi felgami. Jeśli już jesteśmy przy felgach warto zwrócić uwagę na ich średnicę. Ze względu na to, że nadwozie jest dość muskularne i sprawia wrażenie ciężkiego, małe felgi wyglądają po prostu źle drastycznie odbierając autu prestiżu. Wydaje się, że 17 lub 18 cali to zupełne minimum jeśli chcemy, aby Klasa E wyglądała dobrze, a nie jak kupiona tylko dlatego, że była tańsza od dobrze wyposażonej klasy C.

A czy to auto jest ładniejsze od poprzedniej wersji? Ciężko mi ocenić, czy jest ładniejsze czy nie. Jest po prostu nieco inne i prawdę mówiąc, zarówno poprzednia, jak i obecna wersja mi się podoba i ciężko byłoby mi wybierać. Być może faktycznie, poprzednia miała więcej wyrazu, przez podzielone reflektory była bardziej charakterystyczna, ale czy nowa wygląda gorzej? Moim zdaniem nie.

Wnętrze, czyli czas na tyradę

No i zaczynają się schody Jak opisać wnętrze, z którego nie chce się wysiadać? Jak obiektywnie ocenić wszystkie dodatki, skoro wyszukanie wady i niedociągnięć to jak walka z wiatrakami? Zacznijmy może od stylistyki, którą mimowolnie porównuje się do sąsiadujących klas tj. Klasy C i Klasy S. Spotkałem się z wieloma opiniami o tym, że Klasa E pod wieloma względami jest idealnym środkiem, kompromisem pomiędzy innymi opcjami. Podobnie sprawa wygląda z wnętrzem. Wnętrze Klasy C zdaje się mówić, że jest to klasa aspirująca do nieco niższej, zaś wystający centralnie z deski rozdzielczej ekran wielu po prostu kłuje w oczy. W najnowszej Klasie S natomiast jest taki przepych, że nawet zmanierowany kierowca poczuje się przez chwilę zawstydzony. Problemem może być również gigantyczny wyświetlacz przed oczami, który zastępuje klasyczne zegary i znów nie każdemu się podoba.

W Klasie E nie mamy wystających ekranów, monitorów zamiast zegarów i krzyczącego ze wszystkich zakamarków głosu, że siedzimy w wielkiej i koszmarnie drogiej limuzynie. Jest elegancko, stylowo, ale bez zbędnego przepychu i blichtru. Z drugiej strony nie czujemy się jak ktoś gorszy, bo jakość materiałów na każdym kroku jest rewelacyjna. Nic nie skrzypi, nie stuka, nie piszczy jest cicho i bardzo przyjemnie. Można również zaryzykować stwierdzenie, że jest odrobinę staroświecko co podkreśla wielki płat drewna na konsoli centralnej rodem z babcinego kredensu. Oczywiście przesadzam, ale Mercedes projektując Klasę E zachował umiar, czego nie udało się w Klasie S. Ale to już kwestia gustu. Zresztą być może kolejna generacja Klasy E nadrobi zaległości i również pójdzie w kierunku nowoczesności.

c88e5dfcbd2dcdf8d9c3749f6c1472f9.jpg

Wady? Hmmm Na konsoli centralnej mamy ogromną liczbę przycisków, ale z pewnością wszystkiego się nauczymy. Czemu? I tu pojawia się kolejna wada. Z tego auta nie chce się wysiadać! Będziemy więc mieli mnóstwo czasu na naukę wszystkich opcji, choć nie bądźmy zdziwieni, że wszędzie, gdzie dojedziemy, wszyscy będą na nas patrzeć bokiem. Będziemy się bowiem spóźniać, zaś kierowcy, z którymi spotkamy się na drodze zapewne nie będą do nas mile nastawieni i nie chodzi tu o zazdrość, ale o tempo jazdy. Mercedes Klasy E z takim wyposażeniem jest niemal jak wehikuł czasu, który spowalnia ruch wskazówek zegara. Każdą podróż będziemy celebrować i obmyślać, jak pojechać okrężną trasą tylko po to, aby spędzić w tym aucie dodatkowe 5 minut. Jadąc tym autem jesteśmy tak zrelaksowani, że zapominamy o wszystkim i to również może być problemem. Po prostu tracimy koncentrację. Ale tu z pomocą przychodzą liczne systemu bezpieczeństwa.

Gadżety te ważne i te mniej

Nie będę nawet próbował opisać wszystkich systemów, w które został wyposażony model testowy. Ba! Na liście pozostało jeszcze kilka ciekawych pozycji, które można wybrać, a które w tym aucie się nie pojawiły. A w co możemy wyposażyć Klasę E? Jest to między innymi asystent świateł drogowych Plus, asystent martwego punktu, asystent parkowania z systemem Pakrtronic, asystent utrzymania pasa ruchu, asystent rozpoznawania znaków drogowych widać kierowca może liczyć na asystenta na każdym kroku. Owszem, każdy z nich pobiera sowitą opłatę za swoje usługi, ale jedno jest najważniejsze wszystko działa! A wbrew pozorom nie jest to takie oczywiste, gdyż inni producenci również oferują podobne systemy, ale nie zawsze chcą one działać tak, jak powinny. Czasami sytuacja jest odwrotna i zamiast pomagać, po prostu irytują.

W Mercedesie wszystko działa jak należy, choć trzeba przyznać, że niektóre systemy mogą zaskoczyć. Czemu? Otóż ich działanie jest nieco inne od konkurenci. Mercedes postanowił po prostu nie kopiować innych rozwiązań, tylko zrobić wszystko po swojemu. Czy lepiej? To zależy. Przykładem może być aktywny asystent utrzymania pasa ruchu, który działa dość dziwnie. W innych autach wyposażonych w ten system, po przejechaniu pasa ruchu bez włączenia kierunkowskazu, samochód na chwilę przejmuje kierownicę i sprowadza auto na prawidłowy pas. Mówiąc w skrócie auto na chwilę przejmuje stery. W Mercedesie jest inaczej. Otóż system nie przejmuje kontroli nad kierownicą, tylko przyhamowuje zewnętrzne koła niejako ściągając auto z powrotem na prawidłowy pas. Uczucie jest dość dziwne bo wydaje się, jakby ktoś przywiązał auto za zderzak i ściągał tam, gdzie być powinno. Czy to działa? Owszem, choć wielokrotnie spotykałem się z głosami, że tego typu systemy mają swoje dobre i złe strony. Co się stanie w przypadku, gdy będziemy zmuszeni ominąć przeszkodę? Nikt normalny nie włacze w takich przypadkach kierunkowskazu. Co zrobi auto? Dezaktywuje systemu wiedząc o tym, że to sytuacja awaryjna, czy też zacznie walczyć z kierowcą utrzymując ten sam pas? Tego w redakcji nie testowaliśmy, ale jeśli Wy macie wiedzę na ten temat (praktyczną, nie zasłyszaną lub typu wydaje mi się), to zachęcamy do podzielenia się nią w komentarzu.

Funkcjonalność na odpowiednim poziomie

Już wspominałem o tym, że Klasę E możemy skonfigurować tak, jak nam się żywnie podoba. Jeśli chcemy praktyczny i funkcjonalny wóz, ale nie chcemy rezygnować z komfortu, możemy kupić Klasę E w wersji Kombi z naprawdę ogromnym bagażnikiem. Jeśli jesteśmy samolubni i chcemy auto tylko dla siebie, wybierzemy Coupe lub Kabriolet. Spragnieni poważnych doznań sportowo-luksusowych wybiorą wariant AMG, ale w tym przypadku trzeba się liczyć z potężnym wydatkiem. Potężny wydatek będzie miał również ten, który chce wszystkiego na raz i nie może się zdecydować, choć wtedy trzeba pamiętać o umiarze oraz o tym, że auto można zepsuć. No może nie do końca, ale niekiedy dodatki z listy ograniczają funkcjonalne aspekty auta. Najlepszym przykładem jest nasza testowa wersja. Wygląd świetny, komfort ponad miarę, wszystko pięknie i przyjemnie do momentu, w którym zechcemy pojechać z rodziną na wakacje. O co chodzi? Po pierwsze tylne fotele. Nie ma tu typowej kanapy, na której zasiądą trzy osoby, tylko dwa odseparowane od siebie, niezwykle wygodne zresztą fotele, które się nie składają. No trudno, to limuzyna, więc można to jakoś przeboleć. Zaglądamy do bagażnika, a tam wielki wzmacniacz podwieszony w górnej części zabierający sporo przestrzeni i utrudniający ładowanie bagażu.

3d6bcef2ffcaa1406349d98e28f3fd1d.jpg

Jak widać niektóre opcje sprawiają, że owszem, jest przyjemnie i komfortowo, ale do pewnego momentu. Mówiąc wprost coś za coś. Rzecz jasna nie każdemu to będzie przeszkadzało. Niektórzy być może nie będą w ogóle zaglądali do bagażnika lub będą tam przewozili co najwyżej teczkę z dokumentami lub torbę golfową, ale to idealny przykład, że udając się z potężną sumą do salonu Mercedesa trzeba bardzo uważać, bo lista wyposażenia dodatkowego kusi i czaruje, ale niektóre opcje są albo zbędne, albo wręcz przeszkadzające i ich zastosowanie na dłuższą metę może być błędem.

Kwestie finansowe

Opisywanie Suzuki jest proste kilka pozycji do wyboru i koniec. Ale jak szybko i sprawnie opisać auto, które ma kilkanaście silników do wyboru, zaś opcje wyposażenia i dodatków to prawdziwa litania? Nie da się. Więc nie będę próbował i wymienię tylko kilka najciekawszych moim zdaniem opcji. A zaczniemy znów od najtańszego modelu z silnikiem benzynowym. Jest to Klasa E 200 z 6-biegową skrzynią manualną w cenie 177 500 złotych. I tak zacznie się nasza przygoda z cennikiem, która z pewnością wyciągnie z konta dodatkowe tysiące złotych. Jeśli zechcemy mieć nieco mocniejszy silnik benzynowy oraz 7-biegowy automat 7G-Tronic Plus wybierzemy wariant E250 za który trzeba będzie zapłacić 198 tysięcy złotych. Najtańszy model z silnikiem Diesla to E 220 CDI w cenie 183 500 złotych. A teraz ciekawostka, czyli najdroższy model w ofercie E 63 AMG S 4MATIC w cenie 564 700 złotych. Ale pamiętajcie, że to nie jest końcowa kwota, wspominałem już o ogromnej liście wyposażenia dodatkowego i tyczy się ona także topowych wariantów, więc cena może potężnie poszybować w górę!

Przykładem może być nasz testowy model E 350 BlueTEC, który w podstawowej wersji katalogowej wg cennika na stronie producenta kosztuje dokładnie 276 tysięcy 600 złotych, po doposażeniu w niezliczoną ilość dodatków, takich jak m.in. ogrzewanie postojowe, pakiet wspomagający bezpieczeństwo jazdy, pakiet lusterek, pakiet pamięci dla foteli przednich, panoramiczny dach szklany, system nagłaśniający Bang & Olufsen BeoSound AMG i wiele, wiele innych kosztuje uwaga 522 tysiące 332 złote i 29 groszy. Praktycznie podwojona cena auta samymi dodatkami, a przypominam cenę topowego wariantu E 63 AMG, który kosztuje 564 700. Więc jeśli ktoś wydaje ponad 522 tysiące, z pewnością będzie w stanie wydać i 564. I znów pytanie rewelacyjnie wyposażona Klasa E z wysokoprężnym silnikiem o mocy 252 KM, czy też sportowy potwór z jednostką benzynową generującą ponad 580 KM z napędem 4MATIC? I to jest kwintesencja Mercedesa Klasy E wybory, wszędzie wybory i decyzje.

Kończ waść!

Wstydu oszczędź? A czego tu się wstydzić? Klasy E za 522 tysiące złotych? Nic z tych rzeczy, tego auta nie ma co się wstydzić. Nawet podstawowa wersja z najtańszym silnikiem wygląda przyzwoicie, choć takich zapewne dużo nie spotkamy. Wiadomo nikt nie wyjeżdża z salonu Mercedesa totalnie podstawowym modelem bez żadnej opcji. A jak wygląda konkurencja? Nie okłamujmy się, za ponad 500 tysięcy mamy auto z wyższego segmentu. Ba! Możemy kupić długą wersję Klasy S 500 4MATIC i dokupić kilka gadżetów! To dowód na to, że w doposażaniu aut Mercedesa można się nieźle zagalopować, a gdy się obudzimy wyjdzie na to, że za tą samą cenę mamy auto z wyższej półki. Pytanie tylko, czy chcemy auto z wyższej półki. Obecnie jest tak olbrzymi wybór na rynku, że kupujemy nie to, co jest, tylko to co chcemy. Warunkiem jest naturalnie odpowiednio zasobny portfel, ale dla chcącego, a w tym przypadku dla bogatego nie ma nic trudnego.

Wróćmy jednak do tematu i postarajmy się poszukać konkurenta w rozsądnej cenie około 300 tys. złotych. Zaczniemy od Audi A6, które z silnikiem 3.0 TDI o mocy 313 KM oraz z napędem Quattro i skrzynią 8-biegową Tiptronic będzie kosztowało 281 tysięcy złotych. Owszem, mniej, ale Audi również ma sporą listę wyposażenia dodatkowego. Alternatywą może być BMW Serii 5, dokładniej model 535d z napędem xDrive i automatyczną skrzynią 8-biegową Steptronic w cenie 281 500 złotych. Alternatywą może być Infiniti Q70 z silnikiem wysokoprężnym 3.0 o mocy 238 KM z wyposażeniem S Premium i automatyczną skrzynią 7-biegową w cenie 284 609 złotych. Jak widać konkurencja jest ciekawa dopóki nie zaczniemy zabawy z wyposażeniem dodatkowym, bo potem zaczyna się niezły bałagan.

Podsumowanie takiego auta, jak Mercedes Klasy E jest dość trudne, bo pomijając wszystkie okoliczności z cennikiem na czele, opinia może być jedna świetne auto. Oszczędne, co w aucie w takiej cenie nie powinno być wymogiem, świetnie się prowadzi, jest bardzo komfortowe, imponujące itp. itd. etc. Wadą może być wbrew pozorom oszałamiający wybór dodatków, w którym możemy się zatracić. Trudno zachować rozsądek i dopiero po kilku tygodniach od odbioru auta zastanawiamy się, po co to kupowaliśmy?! W testowanym modelu było kilka takich pozycji, np. dwa komfortowe fotele z tyłu zamiast zapewne również niezwykle komfortowej tradycyjnej kanapy czy też system audio, który gra oszałamiająco, ale nie każdy jest melomanem. To są jednak wybory indywidualne i nikt nikomu niczego nie narzuca. Jeśli ktoś ma wystarczającą ilość gotówki na to auto, niech szaleje, ale potem niech nie narzeka, że nie ostrzegaliśmy.

Tagi: mercedes, bentley, suzuki, fso kombi, morgan plus, renault coupe, ford tempo, bentley mulsanne
Pochwal się na swojej stronie,
że czytasz Money.pl
Czytam Money.pl

Oferty motoryzacyjne