Money.plMotoryzacjaWiadomościAktualności

Ponownie dostaniemy zdjęcie z fotoradaru

2015-11-13 13:27

Ponownie dostaniemy zdjęcie z fotoradaru

Ponownie dostaniemy zdjęcie z fotoradaru
Fot. Materiały prasowe
Skończyła się nieżyciowa trochę sytuacja, kiedy to musieliśmy przyznać się do wykroczenia drogowego, bądź wskazać sprawcę takiego wykroczenia uwiecznionego przez fotoradar, nie mając możliwości obejrzenia zdjęcia z tegoż fotoradaru.

Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym, organ Inspekcji Transportu Drogowego odpowiedzialny za procedurę wystawiania mandatów na podstawie zdjęć wykonanych przez fotoradary, rozpoczął ponownie wysyłanie zdjęć z zarejestrowanym wykroczeniem drogowym. Zmiana przepisów, wprowadzona na skutek wyroku Trybunału Konstytucyjnego, zaczęła obowiązywać od 30 października br., co jednak nie oznacza, że za wykroczenia popełnione wcześniej nie dostaniemy również dokumentacji fotograficznej.

W przypadku wcześniej przysłanych wezwań nadal istnieje możliwość zapoznania się z materiałem zdjęciowym w siedzibie Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym w Warszawie (ul. Przyczółkowa 109A) lub w terenowych delegaturach GITD.

Od mniej więcej połowy 2011 roku ITD, na skutek zmienionych wówczas przepisów, przestała wysyłać właścicielom samochodów zarejestrowanych przez fotoradar zdjęć. Oznaczało to, że właściciel auta musiał przypomnieć sobie, komu w danym dniu, a często nawet o danej porze dnia powierzył swój samochód. Było to utrudnione o tyle, że zmiana przepisów wydłużała jednocześnie do trzech miesięcy okres rozpoczęcia procedury wystawiania mandatu. O ile jeszcze auto było używane wyłącznie przez jedną, dwie osoby, nie był to jakiś duży problem, ale już w przypadku aut służbowych, użytkowanych przez wielu pracowników, dla których nie była prowadzona szczegółowa ewidencja, wskazanie winnego często było niemożliwe.

Pojawiał się również problem innej natury. Właściciele aut działając w dobrej wierze i chcąc uregulować karę, podawali np. siebie, a tymczasem ze zdjęcia wynikało, iż w momencie popełnienia wykroczenia samochód był prowadzony nie przez mężczyznę a przez kobietę lub na odwrót. Teoretycznie podchodziło to pod składanie fałszywych zeznań i podlegało karze nawet do trzech lat pozbawienia wolności.

Zmiana niesie ze sobą dla kierowców raczej negatywne następstwa. Niestety, trudniej będzie teraz odmówić wskazania kierującego bądź podać inną osobę (chcąc ustrzec się od punktów karnych), zasłaniając się słabą pamięcią. Ewidentne przypadki podania danych innej osoby mogą się skończyć poważniejszymi konsekwencjami niż jedynie wystawieniem mandatu karnego.

Pochwal się na swojej stronie,
że czytasz Money.pl
Czytam Money.pl

Oferty motoryzacyjne