2015-11-02 07:29

Polacy wybierają OC z bezpośrednią likwidacją szkód

Osiem towarzystw wprowadziło już bezpośrednią likwidację szkód. Badania pokazują, że klienci cenią taką metodę, wybierając polisę komunikacyjną – informuje "Rzeczpospolita".

Aż 80 proc. użytkowników samochodów w Polsce uważa, że to ubezpieczyciel, u którego mają wykupioną polisę OC, a nie zakład ubezpieczeniowy sprawcy, powinien zawsze zajmować się formalnościami w momencie wystąpienia szkody. Tak wynika z badania przeprowadzonego przez Gothaer, który jako ósmy ubezpieczyciel dołącza właśnie do grona towarzystw oferujących bezpośrednią likwidację szkód (BLS).

Im starszy kierowca, a co za tym idzie bardziej doświadczony, tym bardziej ceni pomoc zakładu w likwidacji szkody. W grupie osób od 25. do 34. roku życia 77 proc. respondentów uważa, że formalności zawsze powinny być po stronie ich ubezpieczyciela. Wśród bardziej doświadczonych kierowców, powyżej 45. roku życia, odsetek ten jest wyższy i wynosi 86 proc.

BLS usprawnia cały proces likwidacji szkód, dzięki czemu czas jej trwania jest prawie dwa razy krótszy od standardowej ścieżki. - To najważniejszy projekt dla polskiego rynku ubezpieczeń w ostatnich latach - uważa Jan Grzegorz Prądzyński, prezes zarządu Polskiej Izby Ubezpieczeń.

Polacy wybierają ubezpieczenie OC z bezpośrednią likwidacją szkód, mimo że za taką usługę muszą dopłacić. Jak wylicza agencja CUK Ubezpieczenia, taka polisa jest średnio o 15 proc. droższa od standardowej. Przeważają jednak korzyści w razie wystąpienia szkody. Jak działa BLS? Klient zgłasza szkodę swojemu ubezpieczycielowi i to z nim załatwia wszystkie formalności. Firma ma więc motywację, aby szkoda została zlikwidowana i szybko, i dobrze. Towarzystwa ubezpieczeniowe muszą położyć nacisk na jakość obsługi, na którą dotychczas bardzo narzekali klienci likwidujący swoje szkody w firmie, którą wybrał sprawca. Po wypłacie odszkodowania towarzystwo ubezpieczeniowe poszkodowanego rozlicza się z firmą, w której OC wykupił sprawca, za pomocą ryczałtów ustalonych przez Polską Izbę Ubezpieczeń. Rozliczenia na podstawie ryczałtu, a nie rzeczywistych kosztów likwidacji szkody, mają wyeliminować ryzyko zawyżania wyceny szkody. Zdarza się więc, że jeśli stłuczka nie była poważna, u poszkodowanego nie pojawia się nawet rzeczoznawca - wystarczy oświadczenie biorących w zdarzeniu kierowców lub notatka policji.

Poszkodowani oczekują znacznie więcej, ponieważ prowadzenie sprawy powierzają ubezpieczycielowi, którego sami wybrali. Oznacza to, że mogą go zmienić, jeśli świadczone usługi nie spełnią ich oczekiwań. - Na BLS korzysta przede wszystkim grupa poszkodowanych, którzy nie są w pełni świadomi, jakie świadczenia im przysługują i w jakiej wysokości, albo nie są na tyle zdeterminowani, aby po otrzymaniu zaniżonego odszkodowania, dochodzić swoich praw na drodze sądowej - mówi Piotr Protasiuk z kancelarii prawnej Omega. - Trzeba jednak pamiętać, że w ramach BLS mogą być likwidowane wyłącznie szkody na mieniu, a nie szkody na osobie. Nie uzyskamy w ramach BLS odszkodowania ani zadośćuczynienia za obrażenia ciała poniesione wskutek wypadku - dodaje prawnik.

Poza naprawą uszkodzonego pojazdu, korzystający z BLS mogą liczyć na pokrycie kosztów: holowania, parkowania na parkingu strzeżonym, dodatkowych badań technicznych, wynajęcia pojazdu zastępczego na czas naprawy. Warunkiem ustawowym skorzystania z dobrodziejstw systemu BLS jest jego wdrożenie u ubezpieczycieli obu stron, zarówno po stronie poszkodowanego, jak i po stronie sprawcy zdarzenia. Jeśli BLS działa tylko w naszym towarzystwie ubezpieczeniowym, będziemy musieli działać „po staremu”.

Źródło: PAP, "Rzeczpospolita"