Nawet Formuła 1 cienko piszczy
Międzynarodowa Federacja Automobilowa (FIA) poszukuje oszczędności w Formule 1. Działacze chcieliby obniżyć koszty wyścigów, co najmniej o 25 proc.
Trudno się im dziwić. Obniżenie kosztów może zadecydować o przetrwaniu tej dyscypliny. Ostatnio opinię publiczną zelektryzowały pogłoski niemieckiej prasy o możliwości wycofania z rozgrywek zespołu BMW Sauber. To możliwe skoro z rajdów terenowych wycofała się firma Mitsubishi Motors
Jeśli wziąć pod uwagę, że wcześniej w Formule 1 podobne spekulacje dotknęły teamy Toyoty i Renault, a Honda pod koniec zeszłego roku naprawdę się wycofała, to wszystko staje się jasne. Łatwiej zrozumieć, dlaczego FIA chciałaby zablokować roczne wydatki każdej drużyny na poziomie 50 mln euro. Honda poniosła w zeszłym roku koszty sześć razy większe.
Ale jak szaleńczy wyścig nie tylko najlepszych kierowców, ale i konstruktorów ograniczyć? FIA szuka elementów tego starcia, które można by wyłączyć z rywalizacji. Choćby przez ujednolicenie pewnych rozwiązań technologicznych i zachowań.
ZOBACZ TAKŻE:
- Stanęła Honda w Wielkiej Brytanii
- Pod kreską nawet Toyota
- Poszukiwania nowego napędu
- USA i Rosja: dwa sposoby ratowania motoryzacji
- Poker koncernów motoryzacyjnych
- Giganci po prośbie
- Rajd amerykańskich prezesów po pomoc
- Upada stolica motoryzacji
Już wydłużono okres używania silników i przyhamowano możliwość wprowadzania udoskonaleń. Powinno to ograniczyć kosztowne badania i testy.Zresztą testowanie nowych rozwiązań w trakcie sezonu ma być także zakazane.
Część działaczy przestrzega jednak, Formuła 1 może stać się przy okazji ofiarą nie tyle kryzysu, co pościgu za oszczędnościami.