2015-06-26 10:43

Europa bezpieczna? Nie dla kierowców ciężarówek

Fot. PAP/EPA

To właśnie ci ostatni, a raczej pojazdy którymi kierują, są wymarzoną arką wiozącą emigrantów do lepszego świata. Lepszego nie tylko od ich rodzinnej ziemi, ale także od zapchanych już uciekinierami Włoch i Francji, gdzie los jest niepewny.

W 2014 roku przez Morze Śródziemne do Włoch przedostało się około 300 tys. uciekinierów. W tym roku szacunki mówią o kolejnych 500 tys. uchodźców. Oficjalne liczby opisujące ofiary idą w tysiące. Ich przerzutem przez morze zajmują się naturalnie organizacje przestępcze, z doskonale zorganizowanymi procedurami i systemami transportu. Zatłoczone łodzie dostarczają w pobliże europejskiego lądu (lub okrętów ratunkowych) tych, którzy zapłacili wszystkim co mieli, a i tak pozostają w długu w stosunku do swych „dobroczyńców". Jedynym sposobem na spłatę jest praca na ich rzecz. Rzadko zgodna z prawem.

Polski MSZ ostrzega krajowych turystów i pracowników wybierających się w rejon basenu Morza Śródziemnego przed drobnymi kradzieżami, napaściami czy wymuszeniami. Wymienione są regiony Włoch lub Francji gdzie lepiej nie parkować samotnie po zmierzchu, gdzie normą są napady na ciężarówki, kradzież paliwa z baków przez gangi tzw. wysysaczy. To są właśnie rejony działania grup przestępczych, złożonych przede wszystkim z „odpracowujących" swój dług, afrykańskich uchodźców. Kierowcy ciężarówek sami wymieniają między sobą bezpieczne i niebezpieczne lokalizacje, ostrzegają przed groźnymi sytuacjami na trasie lub parkingach.

Królewska wyspa przyciąga uchodźców z racji obowiązującego na niej prawa. Lokalne władze z Calais mają o to duże pretensje do Brytyjczyków, zarzucając im zbyt liberalne podejście do sprawy nielegalnych emigrantów, którzy zgodnie z prawem mogą w Wielkiej Brytanii pozostać. Zmierzają tam zatem np. ci, którzy chcą dołączyć do członków swoich rodzin. To magnes, którzy z Calais uczynił okupowany przez kilka tysięcy uciekinierów obóz przejściowy.

Aby przedostać się pod kanałem La Manche, wystarczy odpieczętować kontener przewożony na naczepie ciężarówki i dostać się do środka. Grupy kilku, a nawet kilkunastoosobowe w ten właśnie sposób trafiają na brytyjską ziemię. Kierowcy TIR-ów są bezradni, podobnie jak i francuskie władze i służby graniczne.

- To walka z wiatrakami i to dość niebezpieczna - mówi jeden z polskich kierowców, regularnie kursujący tą trasą. - Są ich dziesiątki i obskakują samochody czekające w kolejce do Eurotunelu. Policja czasem interweniuje po naszych sygnałach, że ktoś włamał się do kontenera, ale zwykle albo nikogo nie znajduje, albo wyrzuca znalezionych i przegania ich wymachując pałkami. Nie ma szansy żeby im się przeciwstawić. Próby zablokowania drzwi od poprzedzającego kontenera przez bardzo bliskie podjechanie do niego, nie skończyły się dobrze. Były powybijane szyby w ciężarówce, nawet pobicia. Teraz już nikt nie chce ryzykować.

Calais zostało sparaliżowane przez strajk pracowników linii promowych, dokerów i zatrzymanie ruchu pociągów w Eurotunelu. Ale to stworzyło także możliwość przedostania się emigrantów do Wielkiej Brytanii. Kierowcy TIR-ów zostali poproszeni, by nie parkowali w pobliżu miasta, oczekując na otwarcie przepraw. Ich samochody stały się bowiem łatwym celem grup „pasażerów na gapę". Sugerowano by zatrzymywali się co najmniej 40 km od Calais, bo wokół miasta koczuje około 3000 uciekinierów z Afryki i Azji, którzy często uzbrojeni w noże, bezpardonowo włamują się do ciężarówek. Po francuskiej stronie kanału już wspólnie sytuację usiłują opanować służby lokalne i Zjednoczonego Królestwa, ale nie do końca radzą sobie z problemem.

Problemem, który już stał się ogólnoeuropejski i nad którym debatują obecnie rządy wspólnoty – co zrobić z setkami tysięcy uchodźców, niejednokrotnie uciekających przed niechybną śmiercią we własnym kraju. Ale także przywożących ze sobą falę przestępczości, która ze Starego Kontynentu spokojny raj czyni już tylko dla nich, bo dla stałych mieszkańców Europa staje się coraz mniej bezpieczna.