2010-01-05 09:56
Chiny: Sędziowie chcą kary śmierci dla pijanych kierowców
Fot. SmokingPermitted/CC/Flickr
Najwyższy wymiar kary mógłby być wymierzony za spowodowanie wypadku pod wpływem alkoholu, ucieczkę z miejsca zdarzenia lub stawiania oporu przy zatrzymaniu.
Propozycja sędziów została przedstawiona w chińskim periodyku Law Science Magazine.
Chiny są państwem, w którym co roku orzeka się największą liczbę wyroków śmierci na świecie. Najwyższy wymiar kary grozi nie tylko sprawcom przestępstw kryminalnych, lecz także między innymi osobom, które dopuściły się poważnych przestępstw finansowych.
IAR
Re: Chiny: Sędziowie chcą kary śmierci dla pijanych kierowców
Re: Chiny: Sędziowie chcą kary śmierci dla pijanych kierowców
6-latek.Ile trzeba mieć w sobie złości żeby popierać pomysł kary śmierci za prowadzenie po pijanemu,
czy 'przekręty' finansowe"
to była wypowiedź tumana... który myśli że jest mądry
a pierwsza odpowiedź była najtrafniejsza eliminacja jednostek społecznie nieprzydatnych
Re: Chiny: Sędziowie chcą kary śmierci dla pijanych kierowców
Re: Chiny: Sędziowie chcą kary śmierci dla pijanych kierowców
Sprawiedliwość = płatniczna prostytucja.
Nie masz pieniędzy i zdrowia to DAJ SOBIE SPOKÓJ.
Dziki kraj dzikich ludzi.
dziki? Pod tym względem to chyba jedyny cywilizowany.
Na drogach ginie więcej osób niż na skutek wojen (wystarczy spojrzeć na dane WHO).
Tybetanka Sonam Drolkar została aresztowana 29 lipca 1990 r., po czym osadzono ją w więzieniu
Seitru, gdzie była tak ciężko torturowana, że musiano ją odesłać do szpitala. Po rozebraniu do naga
torturowano ją elektrowstrząsami. Tortury powtarzano wielokrotnie przez okres 6 miesięcy. Wkładano jej również elektryczną pałkę do pochwy. Do lutego 1991 roku codziennie wymiotowała i oddawała mocz z krwią i wtedy lekarz więzienny ostrzegł, że jest bliska śmierci.” (Cytuję według wydania polskiego: „Sytuacja Kobiet w Chinach”, Warszawska Grupa AI 1995 r.)
13-letnia mniszka tybetańska, Gjalcen Pelsang, została aresztowana w 1993 roku wraz z grupą 11
starszych mniszek za „działalność kontrrewolucyjną” (udział w demonstracji, która zresztą, według niezależnych źródeł, wcale się nie odbyła). Przebywała przez półtora roku w więzieniu bez rozprawy i wyroku. Za wznoszenie okrzyków niepodległościowych i domaganie się aktu oskarżenia (bez skutku zresztą), została ukarana pozbawieniem prawa do odwiedzin. Przez 17 miesięcy nie miała kontaktu ze światem. Rodzinie odmówiono jakiejkolwiek informacji o jej losie. Dyplomatom zachodnim, interweniującym w jej sprawie, władze chińskie kilkakrotnie oświadczały, że została zwolniona, a mimo to nadal przebywała w areszcie. Gjalcen Pelsang zmarła zaraz po uwolnieniu. Według
wersji władz chińskich, przyczyną śmierci była „gruźlica mózgowa”. Na podstawie opisanych przez Tybetańczyków objawów choroby, pracujący dla Amnesty International lekarze stwierdzili, że przyczyną zgonu mogło być ciężkie pobicie lub długotrwała nie leczona infekcja. Wiadomo, że dziewczynka była bita pałkami elektrycznymi i plastikowymi rurami, wypełnionymi piaskiem. Wiadomo też, i to aż z dwóch niezależnych źródeł, że strażnicy kopali ją i stawali na niej.
12-letnia Szerab Ngałang została skazana w trybie administracyjnym na trzy lata „reedukacji
przez pracę„. Termin wyroku upłynął w lutym 1995 roku, a mimo to więziono ją do połowy maja.
Zmarła 15 maja z powodu obrażeń wywołanych torturami. W chwili śmierci miała 15 lat.
Jedną z najokrutniejszych metod znęcania się jest „łóżko z kajdankami” zwane też
„tygrysim łożem”. Jest to blat zaopatrzony w kajdanki na ręce i nogi rozciągniętego na nim więźnia w oraz otwór, pod którym stoi wiaderko na fekalia. Więzień, przykuty do tego „łóżka”, pozostaje w jednej pozycji całymi miesiącami, zdany całkowicie na łaskę i niełaskę innych, karmiony przez rurę wetkniętą w przełyk. Cierpi dotkliwie z powodu głębokich odleżyn. Metoda ta, podobnie jak inne, powoduje często powstanie nieodwracalnych zaburzeń psychicznych u maltretowanego. Od czasu rozpoczęcia kampanii zwalczanie związku Falun Dafa pojawiła się zmodyfikowana wersja tej tortury, stosowana wobec kobiet. Kobieta unieruchamiana jest za cztery kończyny z szeroko rozłożonymi nogami i kłodą drewna podłożoną pod biodra. Pozycja taka ułatwia oprawcom jej wielokrotne gwłcenie.