Carpooling opodatkowany? Wcale nie musi
Choć ceny paliw są najniższe od lat, w relacji do zarobków przeciętnego Polaka wciąż pozostają stosunkowo wysokie. By zaoszczędzić, niektórzy decydują się na instalację LPG lub przesiadają do komunikacji publicznej. Inni wybierają carpooling. Pod tym obcojęzycznym terminem kryją się wspólne przejazdy aranżowane za pomocą internetu. Jak jednak wynika z najnowszej interpretacji ministra finansów, za wzięcie takich pasażerów czasem trzeba będzie zapłacić podatek.
Specjaliści zajmujący się statystyką ruchu drogowego od dawna informują, że przeciętny europejski posiadacz samochodu przez większą część czasu jego użytkowania jedzie sam. Z punktu widzenia dbałości o środowisko oraz opłacalności to fatalne dane. Problemowi zaradzili oddolnie samo zmotoryzowani. Najpierw znajomi umawiali się na podwożenie, a gdy dostrzeżono ten trend, powstały internetowe serwisy, pomagające w skompletowaniu niekoniecznie znanych sobie wcześniej towarzyszy podróży. Jak to wygląda w praktyce?
By skorzystać z dobrodziejstw takiego serwisu, wystarczy się zarejestrować, przejrzeć ofertę dotyczącą interesującej nas trasy i czasu, a następnie zgłosić się do kierowcy, który ogłosił chęć zabrania pasażerów. Od razu, już na etapie wyboru propozycji, poznamy również kwotę opłaty, jakiej spodziewa się właściciel samochodu. Brzmi jak korzystanie z oferty zawodowego przewoźnika? Dla pracującego przy Wiejskiej z ramienia PiS-u Zbigniewa Chmielowca tak, bo w 2014 roku złożył on interpelację poselską, która proponuje opodatkowanie takiej formy podwożenia. Z tekstu interpelacji wynika, że niektórzy kierowcy miesięcznie zarabiają w ten sposób od 6 do 12 tysięcy złotych.
Jak informuje serwis bankier.pl, minister finansów właśnie odpowiedział na zapytanie Chmielowca. Z pisma wynika, że wszystko zależy od charakteru przejazdów. Jeśli są to kursy organizowane właśnie po to, by przewozić chętnych do tego ludzi i w ten sposób zarabiać, należy się podatek – jak w przypadku zwykłych usług transportowych. Jeśli jednak właściciel samochodu, niejako przy okazji, zabiera osoby, które mu płacą, należy uznać to za przejaw „ekonomii współdzielenia”. Takie postępowanie nie powoduje konieczności wniesienia podatku. Pozostaje jednak kwestia związana z ubezpieczeniem i odszkodowaniem w razie wypadku. Tu zdania ekspertów na temat konsekwencji są podzielone.
Odpowiedzialność kierowcy, który spowodował wypadek, względem poszkodowanego „autostopowicza”, ukształtowana jest w zależności od charakteru przewozu na zasadzie winy bądź ryzyka. - Nie ulega wątpliwości, iż pasażer przewożony odpłatnie poszkodowany w wyniku wypadku może dochodzić swoich roszczeń od kierowcy, który go wiózł w szerszym zakresie, niż osoba przewożona z grzeczności, czyli bez korzyści finansowej - mówi Anna Kasolik z krakowskiej Kancelarii Prawnej Adwokaci i Radcowie Prawni.
W takim przypadku podwożony odszkodowania od kierowcy może dochodzić nie tylko na zasadzie winy, lecz na zasadzie ryzyka, czyli niezależnie od tego, kto był winien wypadkowi. – Taka osoba nie będzie musiała czekać na ustalenie winy jednego z kierowców. Pasażer dochodzący roszczeń na zasadzie ryzyka będzie każdorazowo kierował je do kierowcy, który go wiózł, nie będzie musiał oczekiwać na ustalanie winnego wypadku - dodaje Kasolik. - Fakt, iż roszczenia te pokryte zostaną z ubezpieczenia OC, nie umniejszają okoliczności, iż przewóz w ramach carpoolingu jest dla kierowcy bardziej ryzykowny, aniżeli podwożenie za darmo.
Eksperci interpretujący przepisy w odmienny sposób uznają, że choć pasażer ma prawo dochodzić odszkodowania od kierowcy, jeżeli ucierpiałby w wypadku podczas wspólnej podróży, należy podkreślić, że w takim przypadku odpowiedzialnym za skutki wypadku jest ubezpieczyciel OC kierowcy. Według takiej wykładni wypłata odszkodowania z OC nastąpi zawsze, gdy zabieramy kogoś w podróż samochodem - nie ma tu różnicy, czy zabieramy znajomych poznanych online, czy najbliższych przyjaciół.
Re: Carpooling opodatkowany? Wcale nie musi